Jak cheat meal działa, że możesz jeść co chcesz i mieć piękną figurę?
Odpowiednio zbilansowana dieta jest podstawą zmian w naszym ciele oraz pozytywnie wpływa na nasze zdrowie. Sobota. Zjadłaś śniadanko – swoją „fit” owsiankę, którą moczyłaś dzień wcześniej w wodzie, by się lepiej trawiła (tak mówią i piszą). Dodajesz nasiona chia (są obecnie bardzo modne) – w sumie, to nie wiesz po co, ale jak kazali je kupić, to wrzucasz. Orzechy – bo są dobre na pamięć i skórę, dzięki temu pamiętasz o owsiance, więc dajesz ich dodatkową garść, żeby pamiętać o wszystkim.
Po pierwszym posiłku, który uwzględnia Twoja dieta, bierzesz się za poranne obowiązki. Kończysz kawę i odpalasz odkurzacz. Dzieciaki latają. Młody klika w Minecrafta, więc nie ma chłopa na trochę – dopóki telefon mu nie padnie, ale jest podłączony z bazą, więc siedzi przy najbliższym gniazdku. Jego brat właśnie walnął 3 szklanki Coli i lata jak opętany. Na szczęście wiesz, że taka dawka cukru pobudza na chwilę, a gdy o tym myślisz ów chłopiec właśnie ma spadek mocy. Insulina zbiła cukier i młody zaczyna już wbijać gwoździa na łóżku. Rzecz jasna z telefonem (bo każdy ma swój).
No i w końcu masz spokój, możesz zająć się swoimi sprawami i nit Ci w tym nie przeszkadza. Bez problemu skupiasz się na sobie i swoich potrzebach, a to między innymi praca nad swoją sylwetką. Zauważyłaś pewne mankamenty, których wypadałoby się pozbyć – czas rozpocząć redukcję nadmiernej tkanki tłuszczowej.
Cheat meal w diecie.
Jednak już w głowie pojawia się myśl. Jeszcze obiad. Jeszcze jeden posiłek, który ma zrobić z Ciebie „super”, „extra”, „fit” wysportowaną kobietę. A później po tych wszystkich stresach nagroda – wyczekiwany w nerwach cheat meal. Znasz to pojęcie? Obstawiam, że tak. To takie magiczne coś, co każdy chce mieć chociaż na chwilę, gdy przechodzi na jakąkolwiek dietę, bo traktuje ją jak karę, a nie styl życia i narzędzie do osiągnięcia zdrowego i satysfakcjonującego wyglądu. To nagroda niczym święty Graal, na który się czeka kilka dni, gdy zjadasz swoje 800kcal na dzień. Czym jest cheat meal? To posiłek, będący tzw. oszukanym, który jest w 99 % przeciwieństwem „diety”. A na pewno tej z Internetu. Bo możesz zjeść co chcesz i wyglądać jak chcesz – najważniejsze, aby makroskładniki się zgadzały. Tak, to sarkazm. Nie wszystko na raz, więc po kolei.
Teoretyczne korzyści cheat meal’a.
Teoretycznymi korzyściami cheat meal’a jest wzrost stężenia leptyny, poprawa konwersji hormonów tarczycy, obniżenie stężenia kortyzolu. Czemu tak się dzieje? Cheat meal wpływa na wzrost termogenezy poposiłkowej, czyli na przyśpieszenie metabolizmu związanego z tym, że nasz organizm musi zużyć energie na strawienie i wchłonięcie strawionych składników odżywczych. Na przyśpieszenie metabolizmu ma również wpływ wzrost poziomu leptyny. Jest to tzw. hormonu sytości, którego poziom podczas diety redukcyjnej jest zazwyczaj obniżony. Zjedzenie wysokokaloryczne posiłku zwiększa jej poziom. Zjadasz sobie najlepszego w okolicy kebaba, pizzę i jeszcze nakręcasz metabolizm, co jeszcze bardziej przyśpiesza spalanie tkanki tłuszczowej – idealne rozwiązanie. Fajnie co? Czujesz już ten luksus? Dobra. Koniec tej sielanki. Czas się obudzić! To wszystko ściema. Ale takie informację możesz znaleźć w necie.
Cheat meal w praktyce.
Nie da się znacząco zwiększyć wydzielania leptyny i T3 poprzez jednorazowy wzrost dostępności energii w postaci posiłku oszukanego. Stężenie leptyny i T3 rośnie po wyjściu z redukcji masy ciała, jednak potrzebne jest znacznie więcej czasu i spożytych kalorii. Jednorazowy posiłek może zwiększyć efekt termiczny pożywienia. TEF stanowi jednak tylko ~10 % dziennego spożycia energii i utrzymuje się kilka godzin, więc nadal nie ma opcji, aby schudnąć z powodu zjedzenia większej ilości kalorii.
Cheat meal właściwie może sprzyjać spowolnieniu metabolizmu, gdyż po obfitym posiłku ochota na podejmowanie jakiejkolwiek aktywności ulega drastycznemu obniżeniu. W skrócie – wywalasz się jak foka na wyro i umierasz bo „O Jezu, ale się nażarłam, po co mi to było?” Cheat meal bardzo często przeradza się w cheat day albo cheat week – tutaj działa zasada 1-0 czyli zjadłam jeden posiłek z poza diety, więc cała moja praca idzie do kosza. Błąd – jeden posiłek nie wpłynie na całość – nie przytyłaś od jednego dania i nie schudniesz od jednego. Potknięcia się zdarzają, ba! Człowiek ma swoje nawyki, przekonania, które nie zawsze mu służą i czasem dochodzą one do głosu. Nie oznacza to, że mają nami non stop kierować. No chyba, że służą Ci jako wymówka do nie robienia nic ze swoim życiem. Jeśli chcesz poznać mechanizmy jakie tym kierują zapraszam Cię na moje podcasty.
Cheat meal, a zaburzenia relacji z jedzeniem.
Cheat meal może wpływać na zaburzenie relacji z pożywieniem – w dobie Internetu, gdzie wszyscy są „fit” celebryci i znawcy, wiecznie uśmiechnięci, zwiedzają cały świat, dzieci nie sprawiają żadnych problemów itd., zjedzenie hamburgera może wpłynąć na poczucie bycia gorszym, słabszym, nie pasującym do całego tego kolektywnego myślenia, gdzie nakazują nam być i żyć w grupie. Bez jakiejkolwiek indywidualności.
Cheat meal może być postrzegany jako „dar” z nieba, bo w końcu coś Ci się w życiu należy, a jesteś osobą, która pracuje 8h dziennie, dodatkowo matką, musisz ogarnąć jeszcze chatę, skoczyć po zakupy i często robić to wszystko sama, bo Twój książę jest zmęczony – musiał iść sam do przedpokoju po kapcie. Jednak jeśli będziesz łączyć jedzenie z ulgą to krótka droga do zaburzeń odżywiania. Będziesz stosować praktykę nagradzania samego siebie jedzeniem za realizowanie swoich obowiązków.
Warto stosować cheat meal?
Wszystko zależy jak podchodzisz do cheat meal’a – stosowanie diety to nie jedzenie papieru z rzodkiewką, głód, szklanka wody i zapierdzielanie 10 treningów tygodniowo. Taki jest przekaz z mediów, z Insta , FB – ale to nic innego jak kłamstwo – Internetowa iluzją, w którą wierzycie. Dodatkowo jeśli uznasz, że cheat meal to super sposób na podkręcenie metabolizmu (bo tak mówią i piszą), to niestety zdziwisz się, że tak nie jest. Tym bardziej, że taki cheat ma średnio 1000 kcal, a miałem dzika, co zjadał 4500 kcal na posiłek!
Ale wiadomo – każda szanująca się, śliczna i powabna gwiazda Instagrama, z ogromną rzeszą followersów i nie wyobraża sobie swojego feedu bez pochwalenia się swoim posiłkiem oszukanym. Efekt? Tak świetnie wygląda, a je takie dobre rzeczy i jakby nie patrzeć – niezdrowe i kaloryczne! Sądzę, że nie ma sensu wyrabiać sobie takiego szkodliwego nawyku – tydzień na diecie, sobota wyżerka, bo przecież zasłużyłam! Lepszym rozwiązaniem będzie tutaj zasada 80/20. 80% czystej żywności, 20 % co chcesz. Nie powoduje to stresu, że coś sobie odmawiasz.
Nie powinienem stosować cheat meal’a?
Cheat meal może stanowić pewnego rodzaju motywację, ale przy słabej woli może utrudnić przestrzeganie diety. Zbuduj zdrowe nawyki żywieniowe, a dopiero potem wskakuj na cheat meal jeśli poczujesz taką potrzebę. Bo jego działanie ma tylko kontekst psychologiczny. Cheat meal jest OK, jeśli traktujesz go jak posiłek. I tyle. Jeśli nie czekasz na niego jak na koniec pandemii, która pojawia się i znika pod nową nazwą. Możesz tez takie danie wliczyć w swoje makro i w dalszym ciągu zrzucać wagę. Jednak… Jeśli chcesz mieć w swoim planie co chwilę cheaty (które często nadrabiają cali tydzień „czystej michy”), to zastanów się czy Twoje trzymanie się diety i chęć zgubienia wagi, to też nie jest jeden wielki cheat.
Aleksander
6 marca 2023 @ 15:58
Dobrze, że w końcu ktoś się wypowiedział na temat cheat meal, w necie krąży wiele artykułów, ale dopiero ten pokazuje prawdę, to jak działa takie rozwiązanie i jak powinno się je stosować
Katarzyna
6 marca 2023 @ 16:03
Czy cheat meal to np. tabliczka czekolady po treningu , czy jest to traktowane jako większy posiłek, kaloryczny ?
Dominik Kopczyński
9 marca 2023 @ 06:51
Jeżeli jest to raz na jakiś czas i zadowala Twoją głowę, to jak najbardziej.