Jak czytać etykiety? Jak emocje wpływają na nasze koszyki?
Ten post powstał w okresie, który kończył wszelkie pandemiczne obostrzenia, więc dużo będzie odniesień do obostrzeń i ówczesnego stanu rzeczy.
Hura! Polska powstaje z kolan i pokonuje wirusa! Jedno z najważniejszych i najbardziej „sensownych” obostrzeń- godziny dla seniorów – od dziś przestaje funkcjonować. To genialny pomysł na odbudowę gospodarki, utrzymanie miejsc pracy, a także możliwość wydania tych wszystkich odłożonych pieniędzy, których nie wydaliśmy od zeszłego roku.
Bo jak powiedział kiedyś jeden z przedstawicieli władzy – jeśli zamknięte są kina, restauracje, siłownie itp. to oszczędzimy pieniądze.
Dziś poruszę temat zakupów.
Czemu? Bo jeśli od dziś zyskujemy dodatkowe 2h na chodzenie z sakiewką pełnych monet do sklepów, warto też wiedzieć co kupujemy. Skupię się oczywiście na żywności, a także przedstawię 2 techniki sprzedaży.
Emocje
Świąteczna muzyczka, – np. Coca Cola, kto jej nie zna – czy jadące ciężarówki z Mikołajem w każdym z nas przypominają nam okres świąt Bożego Narodzenia. A Mandarynki? Poczuj ich zapach a już w głowie pojawia się odpowiednie wspomnienie.
Umiejętne wpływanie na nasze zmysły, tak by wywołać oczekiwaną reakcję postanowili wykorzystać w sprzedaży.
Pozytywne emocje w reklamie
„Wykorzystywany jest często schemat dziecięcości i małe zwierzęta, ponieważ wzbudzają instynktowne zachowanie nastawione na opiekowanie się bezbronnym maleństwem. Działa to również w stosunku do produktów, które nie są przeznaczone dla dzieci! (książka: „Psychologiczne mechanizmy reklamy.” Dariusz Doliński)
Tak, małe bezbronne kotki i pieski rzeczywiście działają.
Reklamy lękowe, emocje negatywne w reklamie
Te reklamy przekazują konsumentowi wiadomość, że jeżeli nie będzie stosował jakiegoś produktu lub nie będzie korzystał z jakiejś usługi, wówczas może mu się zdarzyć coś złego, np. reklama leków.
Fajnie to widać w TV. Babcia z dziadkiem już odliczają dni do pożegnania się ze światem, ale nagle przypadkiem pojawia się Goździkowa, która szprycuje sąsiadów magiczną witaminą i od tego czasu wszyscy przeżywają drugą młodość.
Jakie to piękne, a takich technik jest od groma
Dlaczego warto czytać etykiety?
Bo jak już złapiesz etykietowego bakcyla, to po kilku tygodniach może okazać się, że… schudłeś.
Potwierdza to badanie przeprowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców z uniwersytetów w Tennessee, które wykazało, że konsumenci czytający etykiety ważą prawie 4 kg mniej. I najczęściej są to kobiety, ponieważ to one najczęściej sprawdzają skład i wartość odżywczą produktów z racji tego, że to One decydują o tym, co trafia na nasz talerz.
Brawo drogie Panie!
Data przydatności do spożycia.
Biorąc do ręki opakowanie, pierwsze co powinno zwrócić naszą uwagę, to data przydatności do spożycia.
“Najlepiej spożyć do…” – daje nam informację, że po tej dacie w produkcie mogą się rozwinąć drobnoustroje – tym samym produkt staje się dla nas niebezpieczny (np. mięso, nabiał), którego spożycie po terminie może wiązać się z zatruciem pokarmowym.
“Najlepiej spożyć przed…” – ta wskazuje na datę, po której właściwości produktu (takie jak smak i konsystencja) mogą się zmienić i producent nie bierze za to odpowiedzialności. Taki produkt jest jednak nadal jest zdatny do spożycia.
Skład – lista warta przejrzenia.
Składniki na etykiecie podawane są w kolejności malejącej.
Dlatego jeśli cukier jest na pierwszej pozycji to oznacza, że jest go najwięcej. Nasze wątpliwości powinny też wzbudzić produkty, w których składzie oczywisty składnik nie znajduje się na początku listy. Nie warto np. kupować soku, w którego składzie woda wymieniona jest przed sokiem z owoców.
Im mniej, tym lepiej.
To bardzo przydatna zasada. Warto zapamiętać, że im krótszy skład produktu – tym lepiej. Oznacza to, że producent nie dorzucił do niego żadnych zbędnych składników. Np. w przypadku jogurtu naturalnego wystarczy, że zawiera mleko i żywe kultury bakterii – im krócej, tym lepiej!
Cukier.
Warto zwrócić jeszcze uwagę czy cukier nie został zastąpiony innym słodzikiem. Zwłaszcza, gdy jest to produkty oznaczony jako „light” czy „fit”.
Cukier lub sztuczne substancje słodzące mogą występować pod różnymi nazwami, m.in.: syrop glukozowo-fruktozowy, glukoza, sukroza, melasa, fruktoza, maltodekstryna, maltoza, mannitol, słód, sorbitol, galaktoza, dektroza.
Wartość odżywcza, alergeny i masa netto produktu.
Porównuj! Jeśli masz dwa produkty z podobnym składem i nie wiesz, który wybrać to wtedy spójrz na wartość odżywczą. Wybierz ten, który ma mniej cukrów albo soli (w zależności od tego, jaki to jest rodzaj produktu). Pamiętaj, że to nie kcal są najistotniejsze!
Jeśli masz alergię to koniecznie musisz czytać etykiety!
Uwaga na podróbki!
Niestety producenci, aby omijać narzucone na nich normy, sprzedają wyroby pochodne w opakowaniach sugerujących pełnowartościowy produkt.
I tak np. kostka z napisem „śmietankowe”, „śniadaniowe” to nie masło i nie musi posiadać odpowiedniej ilości tłuszczu mlecznego. Czytamy „kanapkowy”, „typu gouda” i wrzucamy do koszyka, myśląc, że kupujemy ser.
Czasem wystarczy zdjęcie krowy na opakowaniu, by klienci sięgnęli po produkt, który według nich jest mlekiem. Warto zatem sprawdzać, czy mleko ma na pewno napis „mleko”, a masło nazwano „masłem”.
Nie takie „E” straszne, jak je malują.
Utarło się, że zawartość „E” w składzie produktu to nic dobrego i najlepiej unikać takich wyrobów. Jednak nie każda z tych substancji jest szkodliwa. Część „E” produkowana jest w sposób naturalny. Poniżej kilka przykładów:
E 150a (karmel) – występuje w słodyczach, lodach, napojach, a pozyskiwany jest poprzez podgrzewanie do wysokich temperatur białego cukru.
E 160a (beta-karoten) – występuje w czerwonych, pomarańczowych i żółtych warzywach oraz owocach, a używa się go do produkcji np. soków marchewkowych.
E 322 (lecytyna) – występuje m.in. w olejach roślinnych i żółtkach jajek, stabilizuje majonezy i sosy.
E 406 (agar) – występuje w ketchupach, sosach, to ekstrakt z czerwonych alg morskich.
E 412 (guar) – występuje m.in. w kisielach, sosach, uzyskiwany z indyjskiego drzewa.
E 414 (guma arabska) – występuje w gumach do żucia, jogurtach, pozyskiwana jest z drzewa akacjowego rosnącego w Sudanie, zapobiega krystalizacji cukru.
E 440 (pektyna) – występuje m.in. w jogurtach i dżemach, pozyskiwana jest ze skórek owoców.
E 441 (żelatyna) – stosowana w galaretkach i sosach, pozyskiwana jest z tkanki łącznej kości zwierząt.
Co oznaczają oznakowania na etykietach?
Light – oznacza produkty o niższej zawartości kalorii.
BIO – na produktach mlecznych mówi o tym, że w ich składzie znajdują się priobiotyki, czyli żywe kultury bakterii; na innych wyrobach informuje, że były one uprawiane (warzywa, owoce) lub przetwarzane bez użycia nawozów sztucznych i środków chemicznych.
Fit – oznacza wyroby, które wzbogacono o błonnik i węglowodany.
Organic – w ten sposób oznacza się produkty, które przetworzono bez użycia sztucznych barwników i konserwantów.
Uwaga – patrząc jak to wygląda w sklepach uprzedzam, że nalepki BIO czy FIT w 90% są… błędne. Niby są jakieś alejki dla osób z IO czy produktami „zdrowymi”, ale znajdują się tam rzeczy, które powinny być w alejce „chemia”.
Nie wiem czy to celowe działanie, czy brak wiedzy, ale fakt, że kosztują 2x więcej, praktycznie nie różnią się od tych tańszych zamienników, dodatkowo nie przyniosą żadnych korzyści pokazuje, że warto jednak czytać etykiety🙂
10 stycznia 2023 @ 13:40
Czy jest jakiś sztywny margines, który mówi po jakim czasie od “Najlepiej spożyć przed…” produkt jest niezdatny do spożycia? Czy trzeba to rozpoznać po zapachu i wyglądzie?
10 stycznia 2023 @ 14:52
Można stosować metodę węch u i wyglądu – tak robią freeganie, jednak dla części z nas świadomość, że termin ważności minął, może podświadomie wpłynąć na smak i komfort jedzenia.
10 stycznia 2023 @ 13:42
Warto też dodać co oznacza GMO. Wiele osób myśli, że to jakaś szkodliwa substancja, a w rzeczywistości mówi nam to tylko, że produkt był genetycznie modyfikowany.
10 stycznia 2023 @ 13:43
TYLKO genetycznie modyfikowany? Dał by pan dziecku do zjedzenia GENETYCZNIE MODYFIKOWANE jabłko?