Jak filtrować źródła informacji?
Internet jest pełen mitów i bzdur na temat treningu, diety, a co za tym idzie odchudzania i budowania masy mięśniowej. Grażyna na InsaStory mająca milion followersów zachwala, że jedząc tylko korzonki dożyjesz 124 lat. Inny nauczyciel życia przekonuję, że jedząc 40 gram orzechów/foli albo 5 doniczek, pozbędziesz się żylaków oraz obniżysz cholesterol. Jeszcze gdzieś, jakaś para Fit Srit przekonuje, że tylko 10 minut treningu dziennie odmłodzi Twoje ciało o 10 lat. Mało? Chcesz zarabiać 20 tyś miesięcznie? Schudnąć w tydzień nawet 15 kg? A może podejrzewasz partnera o zdradę? Powiem Ci jak to zrobić nie wychodząc z domu!
Co łączy wszystkie dziwne teorie na temat diety oraz treningu? Wciśnięcie lajka/napisanie komentarza (to przecież „nic” nie kosztuję, a zasięg się tworzy dodając nowych obserwujących – tym samym staje się z dnia na dzień specjalistą, bo mam milion obserwujących), a najlepiej to przelanie odpowiedniej kwoty na konta ich autorów. Jestem podejrzliwy. Nie ufam, sprawdzam, testuję – zawsze, jeśli chodzi o źródła wiedzy w Internecie, a często również poza nim. To cecha, którą nabyłem podczas studiowania psychologii w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Sopocie. Choć później skończyłem także Dietetykę i rozwijałem się w kierunku wiedzy o żywieniu, to na co dzień korzystam z jednej umiejętności, którą dały mi tamte studia.
Jak rozsądnie analizować wiedzę dostępną w Internecie? Przede wszystkim musimy być świadomi, że każdy jest człowiekiem i ma prawo się pomylić, w związku z czym nie możemy brać za pewnik każdej pozyskanej informacji. Osoby pewne swojej wiedzy, którą przekazują z pewnością są w stanie poprzeć ją odpowiednimi badaniami naukowymi.
Wiedza na temat treningu i diety musi być wartościowa.
Skrajne teorie dotyczące treningu lub diety muszą mieć sensowne poparcie naukowe. Pamiętajcie, że autor bloga, profilu w mediach społecznościowych, kanału na YT czy autor książki (za wyjątkiem książek wydawanych w wydawnictwach naukowych, pod szyldem uniwersytetu czy renomowanego towarzystwa o naukowym charakterze) nie ma nad sobą nikogo, kto sprawdziłby jego rzetelność. To, co przekazuje w swoim dziele jest wypadkową jego wiedzy, doświadczenia i przekonań, ale rzadko jest obiektywne i bazujące na twardych faktach. Psychologia jest prężnie rozwijającą się, dość młodą dziedziną nauki. Chociaż nie powiem – wkuwania też sporo było i część tej wiedzy wykorzystałem w swojej praktyce w ilości zero procent.
Jak szukać wartościowych źródeł informacji?
- Pierwszy punkt i od razu strzał w kolano – typowe influencerskie blogi nie są wiarygodnym źródłem wiedzy. Dla zachowania równowagi dodam, że nie są nim również książki (a już na pewno nie wszystkie).
- Do każdej tezy da się dobrać przemawiające za nią, mądrze brzmiące argumenty. Ba! Da się nawet zbudować potężną bibliografię na poparcie swojej tezy. Ale nawet jeśli artykuł jest oparty na badaniach naukowych, nie znaczy to jeszcze, że jest wiarygodny. Szczególnie w mojej branży.
- Czy dane źródło przedstawia aktualny stan wiedzy na dany temat czy tylko aktualnie znane pozytywne bądź negatywne aspekty tematu?
- Data publikacji często decyduje o tym czy źródło wiedzy jest wiarygodne.
Najlepiej obrazuje to ten przykład: w 2011 roku Peter Gibson opublikował pracę, w której wykazał, że niekorzystne efekty spożywania glutenu mogą się pojawiać również u osób bez zdiagnozowanej celiakii. To wtedy rozpoczęła się fala masowych diet eliminacyjnych, wykluczania glutenu z diety. Gibson był na tyle przyzwoitym naukowcem, że zamiast założyć bloga, kanał na YT, wydać książki i wprowadzić własną linię bezglutenowych produktów, zastanowił się czy aby na pewno nie popełnił błędu. Powtórzył badania w 2013 r. i obalił samego siebie, twierdząc, że nie ma bezpośrednich dowodów na powiązanie dolegliwości badanych bez zdiagnozowanej celiakii ze spożyciem glutenu – szacun! Uczciwy koleś!
Jak rozpoznać wiarygodne źródło wiedzy w Internecie?
Bez szerokiej wiedzy na temat fizjologii, biochemii, chorób wewnętrznych, funkcjonowania układu hormonalnego i immunologicznego nie sposób ocenić wiarygodności danego źródła wiedzy. Trzeba mieć otwarty umysł, ale nie na tyle, by wypadł z niego rozum. Szukajcie ekspertów w swojej branży. Nie idźcie po dietę do trenera personalnego, a dietetyka nie pytajcie o plan treningowy. Jeden i drugi może udzielić podpowiedzi, sugestii, ukierunkować, ale nie powinien wchodzić w kompetencje eksperta z drugiej dziedziny! Kwestie żywienia i treningów są na tyle skomplikowane, że osoby mające ogromną, stale aktualizowaną wiedzę z obu dziedzin, należą do zdecydowanej mniejszości.
Emil
13 lutego 2023 @ 19:00
Fajny film nagrał o tym youtuber z kanały „SciFun”. Chyba nosił tytuł „Krótki film o prawdzie i fałszu”. Polecam
Czarek
13 lutego 2023 @ 19:01
W dobie tak łatwego dostępu do internetu trzeba edukować się w tym temacie. Dobrze, że internet to nie tylko fakenewsy, ale też ludzie, którzy uczą ich unikać