Jak zazwyczaj wygląda pierwszy trening sportów walki?
Ile razy spotkaliście się ze stwierdzeniem, że przed przyjściem na trening sportów walki ktoś musi jeszcze zrobić siłę, masę czy popracować nad rozciąganiem? Ile razy tłumaczyliście, że to wszystko jest sprawą drugorzędną i prawie Wam się udało pokazać, że to wszystko można wypracować w trakcie?
Ile razy pojawiał się następny argument, jakim było stwierdzenie, że pewnie dostanie na dzień dobry od bardziej doświadczonych zawodników? Sam wiem, że pewnie nieraz i nie dwa i kończyło się na tym, że potencjał danej jednostki został zmarnowany…
Może zacznijmy od tego, że przedstawię to od kuchni: czyli co wziąć na trening, jak zazwyczaj wyglądają początki, co potem, jak maksymalizować efekty treningów, skąd czerpać wiedzę i motywację.
Podejście z jednej strony śmieszne, że trzeba tłumaczyć jak to wygląda, a z drugiej strony niektórzy potrzebują takich informacji, aby przełamać się i pojawić się na sali po raz pierwszy – reszta leży w rękach trenera i pozostałych zawodników.
Pierwsza zasadnicza rzecz – nie idziesz do jakieś jamy pierwotnego zła, gdzie czeka się tylko na świeżaków, aby im nastukać. Być może potęgują to memy, ale to tylko tak śmiechem – żartem.
Czy muszę coś umieć?
Dość śmieszne pytanie, ale bardzo często pada, jednak odpowiedź na nie jest bardzo prosta – NIE. Jeżeli idziesz się czegoś nauczyć, to nikt nie wymaga od Ciebie jakichkolwiek umiejętności, bo powtarzam – idziesz się uczyć. Wszystko wychodzi w trakcie, pojawia się siła, poprawia kondycja, a gibkość rośnie z każdym treningiem, a sukcesywnie nauczane i szlifowane techniki wychodzą coraz lepiej.
Chęć nauki rośnie, pojawia się głód walki, a ponadto zainteresowanie drobiazgami, które ukrywają się gdzieś pośród podstawowych technik – oglądasz szkoleniówki, jesteś na bieżąco z materiałem, a na sparingach opracowujesz techniki znalezione gdzieś na necie – ten etap przechodził chyba każdy.
Rozpocznijmy od podstaw, co ze sobą wziąć?
- Koszulka – najlepiej, aby była dopasowana albo typu kompresyjnego, czyli mocno przylegająca do ciała – minimalizujemy w ten sposób ryzyko zawinięcia się palców w materiał.
- Spodenki – bez kieszeni i zamków – kieszenie są podobnym zagrożeniem jak luźne rękawy, a zamki to element, który może kogoś zadrapać lub powodować inne uszkodzenia skóry.
- Klapki – tak, klapki! Z szatni na matę też trzeba się przedostać, a chodząc na boso nie dość, że wnosimy brud, to dodatkowo narażamy kolegów na załapanie jakichkolwiek drobnoustrojów.
- Woda – treningi są ciężkie, człowiek nie wielbłąd, a trener nie kat – zawsze znajdzie się chwila, aby uzupełnić niedobory.
To był taki zestaw podstawowy, co bierzemy opcjonalnie?
- Ochraniacze zębów – zęby to nie grzyby i dwa razy nie rosną, no chyba że ktoś ma kasę, więc nie nalegam.
- Ochraniacze genitaliów – ciosy w te miejsca są zawsze zabronione, ale dość sporo jest wypadków, gdzie szczególnie cierpi ten rejon naszego ciała.
- Ręcznik – higiena ponad wszystko, jeżeli jesteś świadomy, że bardzo mocno się pocisz, to zawsze powinieneś go mieć w torbie.
Nie wchodzę w tematy wynikające ze specyfiki różnych dyscyplin, gdzie dochodzi specjalistyczne obuwie, rękawice, owijki, osłony piszczeli, stóp, trykoty, kimona itd. Nie są to elementy niezbędne do pierwszego treningu, ponieważ każdy trener jest, a w każdym razie powinien być przygotowany, na zapewnienie początkującym podstawowych narzędzi do treningu – dotyczy również zapominalskich.
Bardzo ważna rzecz – dbajmy o higienę!
Żadna przyjemność trenować z gościem, od którego najzwyczajniej w świecie śmierdzi, bo jest bezpośrednio po robocie albo nie chce mu się prać ciuchów treningowych, bo według niego wystarczy je wysuszyć.
Przytnij szpony, bo łatwo komuś zadrapać twarz czy wydłubać oko. I powtórzę – myjcie się, bo cały brud zostaje na macie, o którą kluby dbają czyszcząc i odkażając, ale nie zawsze uda się zrobić to w porę, a jak złapie się na swojej skórze takiego delikwenta, to ciężko go się już pozbyć.
No dobra, jesteśmy spakowani i idziemy do klubu na trening – jasna sprawa, ale co potem?
Po prostu kultura!
Na początku powinniśmy pamiętać o najzwyklejszych zasadach kulturalnego zachowania, czyli po ludzku się przywitać, zbić piątkę z kolegami czy umieć powiedzieć do kogoś „przepraszam”, gdy nie ma gdzie posadzić tyłka żeby się przebrać.
Niby proste, ale podczas pierwszego stresu może się zapomnieć. Tego typu sporty przyciągają też różnego rodzaju nieciekawe elementy, które dość szybko odpadają, a mimo to niesmak po zachowaniu niektórych jednostek może pozostać na długo.
Osoby trenujące sporty walki to dość sterylna grupa, do której ciężko wejść, a jak się wejdzie, to zostaje się na długo i rządzi się swoimi prawami, niejednokrotnie ludzie wyglądają i zachowują się specyficznie, ale wiele zyskują przy bliższym poznaniu
Klub to pewnego rodzaju kolektyw, drużyna, zgrana ekipa – jak zwał tak zwał. Niejednokrotnie przekonałem się, że nie odnosi się to tylko do maty, ale i życia codziennego. Pochodzimy z różnych środowisk, mamy różne zawody, pasje i wykształcenie i dzięki temu, tworzymy bardzo urozmaiconą ekipę i jesteśmy w stanie pomóc sobie w wielu aspektach.
Tego typu współpraca zaciska w pewnym stopniu więzi, tworzy się poczucie przynależności i odpowiedzialności za grupę, co bardzo dobrze rzutuje na chęć rozwoju, frekwencję i pomoc w przygotowaniach. Z tyłu głowy mamy fakt, że nasze lenistwo czy słabszy dzień, a w związku z tym nieobecność na treningu rzutuje na brak osób do techniki i sparingów, więc buduje to też wewnętrzną motywację, aby nie zawieźć kolegów.
Jak wygląda pierwszy trening?
Tak jak każdy następny – nikt nie będzie robił ustępstw i tworzył jednostki treningowej pod Ciebie.
Jeżeli klub posiada grupy dzielone, czyli zaawansowani i początkujący, to jesteś uratowany, jeżeli nie – lepiej żebyś się szybko uczył. Moim zdaniem jest to fajna opcja, bo nie czujesz się, że ktoś podchodzi jak do upośledzonego szczególnie, gdy masz dryg do różnego rodzaju sportów i możesz się określić mianem „dobrego z WF”.
Najprawdopodobniej zostaniesz od razu wyłapany z racji tego, że rotacja w klubach raczej jest niewielka. Spowodowane jest to głównie dziwnym przeświadczeniem ludzi, że tu dzieją się straszne rzeczy. Z drugiej strony atakują sezonowcy, którzy pojawiają się po walkach Pudziana, Mameda czy „polskim” UFC, gdzie startuje dużo naszych krajowych zawodników. więc oni swoimi szybkimi i głośnymi wejściami oraz równie błyskawicznymi wyjściami, poprawiają trochę klubowe statystyki.
Czy mam jakieś rady?
Tak – słuchaj trenera i zadaj pytania, gdy rodzą się wątpliwości, a nastał oficjalny czas na pytania. W moim odczuciu nie ma głupich pytań tym bardziej, jeżeli wyjaśnienie tematu zajmuje minutę lub dwie, więc śmiało pytaj. Nie ma nic gorszego, gdy po wytłumaczonej technice pada pytanie „Czy trzeba powtórzyć? Jakieś pytania?” i każdy stanowczo kiwa głową, że to jest proste jak drut i nie ma żadnych pytań. Zawodnicy rozchodzą się do ćwiczenia i pierwszy z brzegu zaczyna robić coś zupełnie innego i ewidentnie widać, że nie czai bazy.
Czy tu są sparingi?
Bardzo często jest tak, że w ramach utrwalenia techniki bądź poprawy jakiegoś elementu „gry” prowadzone są sparingi zadaniowe. Polegają one najczęściej na tym, że narzucone jest jakieś zadanie do wykonania dla obu zawodników z pary, którego wykonanie jest kluczem do zwycięstwa.
Przede wszystkim bazujemy na technikach z danego treningu bądź ich cyklu, jeżeli przez ostatni czas szlifowana jest jakaś konkretna forma techniki. Nie ma tu miejsce na walkę na dzika, która idzie w myśl powiedzenia „Na śmierć i życie”.
Luz i bez spiny. Jeżeli pokażesz, że potrafisz realizować założenia, to zawodnicy bardziej doświadczeni wiedzą i czują, że jesteś początkujący. Nikt nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli będą musieli dać Ci fory, będziesz miał jakieś pytanie w trakcie, bo coś Cię zaskoczy albo wynajdziesz inny sposób, w który chciałbyś od nich zaciągnąć wiedzę.
Nie unikaj sparingów!
Walcz, realizuj założenia i ucz się. Bez tego nie ma możliwości zastosować płynnie jakiejkolwiek techniki w walce, bądź w sytuacji samoobrony.
Nie wspominałem o tym na początku, ale wspomnę o tym na koniec. Zbiórka to rzecz święta, na której trzeba być obecnym – jest to czas dla trenera, aby przekazać ważne informacje, poruszyć sprawy organizacyjne czy poprowadzić powtórkę z treningu.
Staraj się stawać wedle hierarchii, czyli bardziej doświadczeni zawodnicy stoją po Twojej prawej – tak to wygląda w wypadku BJJ i nie jest to jakiś skrajny wymysł. Podziękowanie, pożegnanie, ewentualnie jakaś piąteczka i pierwszy trening masz za sobą.
Po treningu warto podbić do trenera, zapytać się o sprawy formalne itp., jeżeli wpadłeś mu w oko, to pewnie Cie obserwował i dostaniesz informację zwrotną na temat swoich działań na treningu, co jest bardzo przydatne. Dobry trener od razu wyłapie Twój potencjał. Równie ważne jest to, abyś odwdzięczył się tego typu informacją i podzielił się swoimi wrażeniami z treningu, a być może zwrócisz uwagę na coś, o czym za sprawą rutyny się może zapomniało.
Pierwszy trening sportów walki jest bardzo bolesny w dniu następnym. Nie rób błędu, który robi większość zawodników i nie odpuszczaj sobie potreningowego rozciągania. Warto pamiętać, aby dobrze zjeść bezpośrednio po treningu i dopilnować kolację – solidna dawka węgli oraz wartościowe białko to coś, czego Ci będzie teraz potrzeba.
Ponadto musisz zadbać o swoją regenerację, która zaczyna się już w momencie prysznica – zrób go w wersji ciepło-zimno, aby pobudzić krążenie i zmusić organizm do przefiltrowania wszelkich „śmieci z organizmu, które pojawiły się na skutek treningu.
Podsumowując:
Tu nikt nikomu nie robi krzywdy. Uszkodzisz kolegę > wymusza to u niego przerwę > -1 człowiek do trenowania. Higiena oraz odpowiedni strój do trenowania, czyli podstawowy czysty ubiór + sprzęt ochronny wymagany w danej dyscyplinie.
Kulturka, szacuneczek i podstawy dobrego wychowania, a bez wątpienia koledzy to odwzajemnią. Silna psycha, bo takich tu trzeba. Słuchaj i pytaj, a łatwiej wszystko zapamiętasz. Nie spinaj się i realizuj założenia treningowe.
Pokora, czyli znaj swoje miejsce w szeregu, bo jeden trening nie robi z Ciebie mistrza. Zadbaj o swoje żywienie i formę fizyczną, a bez wątpienia to zaowocuje. Nie zniechęcaj się, bo nie każdy trening będzie szedł po Twojej myśli – każdy ma lepsze i gorsze dni. Bądź punktualny, a unikniesz ewentualnej kary – „Przemoc to nie jest rozwiązanie.”
4 listopada 2019 @ 08:43
5
13 stycznia 2023 @ 17:15
Czytając ten artykuł przypomniałem sobie swój pierwszy trening MMA. Byłem tak przestraszony, prawie się wycofałem. Jednak moje wyobrażenia nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Fighterzy to też ludzie.
13 stycznia 2023 @ 17:16
Dobrze, że napisałeś o higienie. Sztuk walki nie trenuję, ale na siłowni spotykam ludzi, którzy nie widzą potrzeby przysznica po 10h pracy. Obrzydliwe
19 stycznia 2023 @ 16:35
5