Jedzenie dla dziecka nie może być karą!
By niejadek jadł obiadek, czyli jak nauczyć dziecko, by jedzenie kojarzyło mu się z traumą. Uważam, ze post ten jest tak samo ważny dla naszego społeczeństwa, jak wynalezienie pisma czy pizzy i czekolady. Dlaczego? Bo widzę, jak terapia siłowa w dalszym ciągu jest stosowana jako jedyny model „żywienia” dzieci.
Powiedz mi – dlaczego robisz z dziecka amebę umysłową i w ogóle nie słuchasz co do Ciebie mówi odnośnie preferencji żywieniowych? Tylko dlatego, ze jesteś starszy (jakby wiek był wyznacznikiem dojrzewania) i uważasz się za mądrzejszego (no tak, bo im jesteśmy starsi, tym mądrzejsi). Stoisz z tą łyżką i na siłę wciskasz obiad czy inne danie bo przecież nie zostanie (no chyba, ze stoisz bo to Twój plan treningowy – to przepraszam).
Masz jakiś system nakładania pokarmu, ze wiesz ile takie dziecko powinno zjeść? Obliczasz mu zapotrzebowanie niczym olimpijczykom, ze dziś biegało 4km, zrobiło 10 tys. kroków wiec musi zjeść tyle i tyle? A bierzesz pod uwagę czy jest chore, liczyć ilość błonnika albo płyny jakie spożyło?
Rodzic odpowiada za objętość posiłków dziecka.
To rodzic odpowiada za żywienie swojego dziecka. Czasem nałożysz 1,5 łyżki ziemniaków, czasem 3 bo się zakręcisz. Czasem kotlecika, który ma 100 gramów, a czasem co 170g, bo akurat promocja była w Tesco na mięso, wiec takie tam dawali. Ale zawsze niczym Fidel Castro na czele swoich rewolucjonistów, stoisz i czekasz aż Twoja pociecha zje wszystko, no bo przez cięż się nie wyrzuci. Tylko kto przygotowywał posiłek i nakładał ta obszerne objętościowo porcje? Przecież wyrośnie z tego, racjonalizujesz sobie. Może tak, może nie. Najczęściej nie, co pokazuje ilość otyłych dzieci. Natomiast jeśli uważasz, ze wyrośnie bo to takie hop siup to proponuje Ci eksperyment.
Zmiany nawyków żywieniowych.
Zmiana nawyków żywieniowych jest podobna do porzucenia nałogów, co przecież jest trudnym procesem. Palisz? To weź tak sobie hop siup nagle przestań. Przecież wiesz, ze to szkodliwe i Cię zabija. Jeśli to takie łatwe, to przypomnij sobie ile razy rzucałaś i wracałaś do nałogu. Pijesz codziennie drineczka po pracy na rozluźnienie. I od długiego czasu? To weź nagle przestań i zobacz czy tęsknisz za tym. A może zamiast drineczka siadasz wieczorem do Netflixa i chwytasz słodkie, chipsy lub inne przekąski? Albo do kawki? To przestań to robić. Właśnie, kawa! Odstaw ją chociaż na 3 dni i sprawdź jak Ci jest.
Łatwe? No nie bardzo! Wiec dlaczego uważasz, ze jak wpajasz złe nawyki żywieniowe dziecku – a czemu złe i czym to może grozić – to ono nagle o nich zapomni i będzie jadło zdrowo i z korzyścią dla siebie? Ze się obudzi w jakiś poniedziałek i powie: „O kurczę! Od dziś jem zdrowo, bo mama mówiła, ze wyrosnę z tego i to działa! Dziś kończę 11 lat! Dzięki!” Przecież Tobie jako dorosłemu, „mądrej” osobie nie zawsze to się udaje, wiec dlaczego sądzisz, ze tej małej istocie będzie łatwiej?
Czy to oznacza, że masz zostawić dziecko same sobie? Absolutnie nie – Twoja rola w budowaniu zdrowych nawyków żywieniowych dziecka jest kluczowa! I tak samo, jak możesz mu zaszkodzić stosując swoje przekonania, tak samo możesz mu pomóc w ich pozytywnym budowaniu!
Jak radzić sobie z dzieckiem, które nie chce jeść?
Na początek może przyjrzeć się badaniom i obserwacjom nawyków żywieniowych dzieci, prowadzonych przez lekarzy, dietetyków i psychologów. Wskazują one na następujące fakty i prawidłowości:
- Wszystkie dzieci chcą jeść – tak, dziecko samo wie, żeby przeżyć musi jeść. Nie ma potrzeby byś truła mu, ze inaczej umrze albo inne pierdoły budowane na strachu.
- Dzieci są w stanie same prawidłowo regulować ilość spożywanego jedzenia. Kiedy nie są nadmiernie sterowane, instynktownie będą jadły to, co dla nich najlepsze i w sposób dla nich najlepszy, a więc korzystając z wewnętrznych sygnałów, takich jak poczucie głodu, apetytu i sytości – jeśli działanie hormonów jest prawidłowe, samo dziecko będzie wiedzieć kiedy ma dość. Nawet jak na talerzu została polowa jedzenia.
- Większość dzieci negatywnie reaguje na nowe jedzenie, ale z czasem akceptuje je. Maluchy zwykle potrzebują ok. 10-15 razowego kontaktu z nową potrawą zanim ją zjedzą – widzisz tą ilość? 10-15 razy, wiec daj sobie i dziecku czas, a nie już się gotujesz jak woda w czajniku.
- Liczba produktów, które dzieci lubią nie zmienia się zbytnio w okresie od 2-3 r.ż. do 8 r.ż.
- Dziecko to nie mały dorosły. Dzieci nie jedzą po trochę wszystkiego, tak jak dorośli. Jedzą to, na co mają ochotę danego dnia, jedną lub dwie rzeczy, następnego dnia – coś zupełnie innego lub to samo, by następnego dnia stwierdzić, że nie lubią bananów, choć jadły je przez trzy dni po dwa na raz. Rodziców to denerwuje, ale dzieciom zupełnie nie szkodzi.
- 2-4-latki chętniej akceptują nowe potrawy i szeroką gamę potraw niż 4-8-latki. Uważa się, zatem, że nie powinno się ograniczać dzieciom dostępu do różnych potraw z uwagi na to, że są za małe.
- Większość dzieci nie spożywa pełnowartościowych poszczególnych posiłków każdego dnia, ale ich dieta równoważy się zwykle w okresie jednego tygodnia – no chyba, ze faszerujesz je fast foodami lub słodyczami, bo nie chce Ci się gotować, tzn. przepraszam – „nie masz czasu”.
- Większość małych dzieci zjada 1-2 pełne posiłki dziennie (a nie 3-5).
- Nie ma określonych potraw i produktów, które są ważne dla zdrowia, a tylko grupy pokarmowe. Warzywa i owoce są w zasadzie na tym poziomie piramidy żywieniowej, więc nie panikujmy, jeśli dziecko nie je szpinaku i brokuł, jeśli je jabłka i pomidory.
- Najlepszym sposobem na nauczenie dzieci jedzenia różnorodnych potraw jest spożywanie ich w domu przez wszystkich członków rodziny – widziałaś tego mema, gdzie szef śmiga nowiutkim porsche, a do pracowników i mówi, ze nie ma kasy na podwyżki bo ciężkie czasy i trzeba zaciskać pasa? Jak sadzisz? Jak oni reagują?
Dysonans w żywieniu dzieci.
Dzieci biorą przykład od rodziców w każdej dziedzinie życia. Dlaczego gdy sama pijesz napoje gazowane, jesz tony słodyczy i śmieciowe żarcie, a potem mówisz dziecku, ze powinno jeść warzywa i owoce i pic wodę, bo są zdrowe to sadzisz jakimś cudem, ze ono Cię posłucha. Dzieci modelują zachowanie. Jak jedno gadasz, a sama robisz cos przeciwnego, to nie dziw się, ze później, gdy zacznie dojrzewać, trochę bardziej się usamodzielni to będzie miało Twoje zdanie „gdzieś”. Teraz Cię jeszcze posłucha – bo musi i od tego zależy jego przeżycie. Biologia. Piśmiennictwo wyraźnie również sugerują, że w sferze odżywiania dzieciom można i trzeba zaufać, a nie kontrolować i zmuszać.
Rola rodzica w diecie dziecka.
Dotyczy ona podziału odpowiedzialności, gdzie rodzic jest odpowiedzialny za to co, kiedy i gdzie dziecko je, a dziecko jest odpowiedzialne za to czy i ile zje. Z zasady tej wynika, że rodzic odpowiada za to, co dziecko dostaje do jedzenia (biorąc pod uwagę również preferencje dziecka i wszystko to, co wie o dziecięcych prawidłowościach jedzenia) i za sposób jego podania, a więc robi zakupy i planuje, co w danym dniu, w czasie określonego posiłku będzie się w domu jadło i gdzie. Dopiero po tych decyzjach dziecko, spośród podanego mu jedzenia wybiera to, co chce w danej chwili jeść (jeśli w ogóle) i ile.
Psychologiczne aspekty żywienia dziecka.
Problemy z jedzeniem pojawiają się lub nasilają zawsze, jako wynik próby przechytrzenia naturalnych wewnętrznych sygnałów z ośrodków jedzenia. Ma to miejsce zwykle wtedy, gdy przekraczane są powyższe granice odpowiedzialności dzieci i rodziców. Myślisz, ze problemy np. z anoreksja pojawiają się, bo jakaś dziewczynka wstaje nagle z lóżka i mówi: „O kurczę, jestem taka szczęśliwa, od dziś nie jem”?
Jeśli zaproponowany podział odpowiedzialności i/lub inne z powyższych zasad nie dają się wprowadzić w życie mimo wysiłków rodziców, oznacza to najczęściej, że problem tkwi głębiej – w relacjach w rodzinie, i zwykle ma swój odpowiednik w innych sferach życia dziecka (nauka, kontakty z rówieśnikami, rodzeństwem i inne). Wtedy konieczna jest przede wszystkim praca terapeutyczna nad relacjami w rodzinie, a nie ich objawem – faktem niejedzenia lub objadania się przez dziecko. Uczenie dziecka niezależności i odpowiedzialności w zakresie jedzenia jest ważnym etapem procesu uczenia go bycia niezależnym i samodzielnym człowiekiem.
Krystian
9 stycznia 2023 @ 11:12
Panie Arturze kiedyś jedzenie było nagrodą nie tylko dlatego, że była bieda, ale też dzięki atmosferze. Zasiadało się wspólnie do stołu i rozmawiało. Teraz dzieci zabierają jedzenie do pokoi i jedzą przy YouTube czy innych mediach.
Tymek
9 stycznia 2023 @ 11:13
Nie wiem jak u Ciebie, ale jak ja miałem te 16lat (teraz mam 21) to obiady jedliśmy normalnie przy stole, a nie pochowani w pokojach