Jem mało, a tyję?
Zdaje się, że Twoje posiłki mogą nie zapewniać odpowiedniej ilości kalorii i składników odżywczych, dlatego mimo niewielkiej ilości jedzenia waga może się nie stabilizować z „niewiadomego” powodu. Skupienie się na zbilansowanej diecie, która zawiera odpowiednią ilość białka, węglowodanów, tłuszczów, witamin i minerałów, może pomóc w regulacji wagi i poprawie zdrowia. Warto także zwrócić uwagę na regularność posiłków oraz ich różnorodność, aby organizm otrzymywał wszystkie niezbędne składniki odżywcze.
Codzienny trening to kluczowy element zdrowego stylu życia, ale niestety nie zawsze przekłada się on bezpośrednio na spadek wagi. Nagły wzrost wagi po treningu może być wynikiem zatrzymywania wody w organizmie z powodu zmęczenia mięśniowego i zapalenia. To zjawisko jest powszechne i dotyka około 80% osób z nadwagą, co często prowadzi do frustracji i poczucia bezsilności, mimo wysiłku włożonego w trening i kontrolę diety.
Brak utraty wagi może być spowodowany różnymi czynnikami. Jednak czy wszystko sprowadza się do nieodpowiedniego treningu lub diety?
Jestem „chora”, więc nie mogę schudnąć!
Badania pokazują, że przez „chorobę” jemy średnio o 430kcal więcej niż myślimy. Ta choroba nazywa się: zapomniałem, że zjadłem pączka. W jednym z badań osoby notowały przez tydzień to co jedzą , a potem miały oszacować ile kalorii spożywają. I tutaj się zaczyna zabawa. Bo były bardzo zdziwione, gdy ich wartości były większe, niż sami myśleli. Średnio ponad 400 kcal. Ale najlepsze dopiero było później. Chcesz wiedzieć co się dzieje, gdy osoby nie notowały tego co jedzą, tylko mają z marszu powiedzieć ile kcal przyjmują dzień w dzień? Mylą się średnio ponad 1000 kcal. Dodatkowo robiąc lekki trening, na którym przepalają 500 kcal twierdzą, że przepaliły 750 kcal. 1000 kcal dziennie więcej spożytej energii, gdzie Ty wciąż myślisz, że jesteś na diecie.
Źle oceniasz ilość produktu lub pomijasz produkty.
Masz w przepisie łyżkę oliwy do sałatki, ale nie chce Ci się tego pilnować, więc nalewasz na oko. 10g to 90 kcal. Wlewasz wiec do momentu aż uznasz, że wystarczy. 3 sekundy później zamiast 90kcal masz ponad 300. Nie namawiam do wpadania w paranoje i ważenia wszystkich produktów co do jednego grama, jednak zbyt częste odmierzanie „na oko” może być przyczyną niedoszacowania ilości spożytych kalorii.
Drugim problemem może być całkowite pomijanie niektórych produktów podczas liczenia ich w naszym dziennym zapotrzebowaniu. Najczęściej dotyczy to właśnie dodawanych tłuszczów (olej do smażenia, masło na kanapki) napojów takich jak kawa z dużą ilością mleka (nie wspominając o tej ze słodkimi syropami czy innymi dodatkami), soki i napoje słodzone czy herbata z cukrem. Nie liczysz tego bo w sumie po co? A to bardzo istotna rzecz, bo z takich drobiazgów zaczyna się zbierać spora sumka, to tak jak z oszczędzaniem – grosz do grosza, tylko tu nie oszczędzasz. Na pewno nie na swoim zdrowiu i wyglądzie.
Zbyt mało się ruszasz.
Trenujesz 3x na siłowni, a do tego biegasz. W swoich pięknych niczym Noc Listopadowa oczach jesteś bardziej „fit” niż Chodakowska i Lewandowska połączone. Ogarnia Cię wkurzenie, bo nie rozumiesz czemu ta cholerna waga nie spada. Powiem Ci czemu. Bo mimo, że nawet raz dziennie poświęcasz godzinę na trening (300-500 kcal), to przez pozostałą cześć dnia masz przyspawany tyłek do krzesła. Oczywiście pamiętasz, że się ruszasz, więc nabijasz odpowiednie ilości kroków. Ba! Nawet w głowie Ci świta, że bywało tam ponad 10.000. Tylko, że to było w liceum, więc całkiem dawno. Wybierz schody zamiast windy, wyjdź na spacer – tylko nie płacz jak ciepła klucha, że zła pogoda jest złą, bo pogoda zawsze będzie zła, jak będziesz się użalać nad sobą. Idź ten kawałek do sklepu, a nie jedz 150 metrów autem. Poczytaj sobie czym jest NEAT i jak wpływa na organizm.
Brak kontroli w jedzeniu.
Bez względu na to, co będziesz miała na biurku, musi to zostać przez Ciebie zjedzone. Od jednego piernika przecież się nie przytyje. Michałek? A zjem, po co ma tak na mnie patrzeć. Do kawki mam nie zjeść czegoś słodkiego? Proszę Cię! Mam sobie wszystkiego odmawiać? Tylko, że 4x Michałek to prawie 300 kcal, kawa słodzona z mlekiem to min. 100 kcal, dodaj do tego Milkyway’a i masz 500 kcal, które przecież w ogóle nie powodują „tycia”. To tyle co obiad. I to na wypasie. A Ty jesteś na diecie gdzie minus wynosi 400 kcal i potem zdziwienie, że waga rośnie.
Wskakujesz na debilne diety typu 1200 kcal albo inne badziewie, tracisz masę mięśniową, wodę, glikogen, ale tłuszcz jakoś tak nie bardzo leci. Ciebie to nie obchodzi, bo liczą się cyferki na wadze. Osiągasz te swoje -5 kg czy -10. Jesteś zajechana jak koń na dzikim zachodzie. Nagroda? Teraz czas się najeść! Wpadasz do lodówki i się zaczyna. Przez rozregulowane hormony odpowiedzialne za sytość Ty nie jesz. Ty żresz! Nic dziwnego jak nie ma sygnału, że należy już przestać. Pamiętasz Obelixa? Właśnie wyglądasz jakbyś go zjadła. Pojawiają się wyrzuty sumienia, masa rośnie – ale halo, halo. To nie rośnie masa mięśniowa, tylko leci już sporo w jej miejsce sadełka.
Twój deficyt powinien średnio wynosić ok 10-20 procent CPM.
Przy zapotrzebowaniu kalorycznym na poziomie 2000 kcal dziennie, dieta może być dostosowane do 1800 lub nawet 1600 kcal, ale nie należy schodzić poniżej tej granicy chcąc zredukować wagę. Ważne jest uwzględnienie aktywności fizycznej, czasu spędzonego na treningach, odpowiedniego nawodnienia oraz zróżnicowanej gęstości odżywczej spożywanych posiłków. Diety internetowe, takie jak zupowa, Dukana czy kopenhaska, często nie zapewniają odpowiedniego zrównoważenia i wartości odżywczych, dlatego warto z nich zrezygnować i skupić się na zdrowym, zrównoważonym podejściu do żywienia.
Stosujesz hormony.
Ok, zgodzę się, że hormony dostarczane z zewnątrz mogą spowodować skoki wagi. Sterydy są mega sprawą – to one potrafią wrócić do żywych np. ofiarom, które uległy poparzeniu i nie mogą same się karmić. Albo w innych chorobach, gdzie jest problem z jedzeniem, a zależy nam na zachowaniu masy mięśniowej. I tutaj można być na deficycie i rosnąć, ale obstawiam, ze dupska Ci nikt nie szprycuje bez Twojej wiedzy i zgody. Także źle dobrana dawka T4 też może zrobić bałagan, ale… Ta dawka musi być naprawdę źle dobrana, czyli dużo za duża.
To nie tak, że stosujesz leki na niedoczynność tarczycy i nagle każda osoba już wykazuje 50kg w górę. Jeśli waga Ci podskakuje mimo stosowania diety – konsultujesz to z lekarzem. Zmniejszy ją. Jeśli mimo tego dalej waga rośnie to…Sorry, nie jesteś na żadnej diecie. Głodzisz się i żywisz się energią słoneczną, niczym perpetum mobile. Powiedz, gdzie Cię znajdę bo chcę mieć z Tobą zdjęcie. Czuje, ze Twoja wiedza dietetyczna może rozwiązać problem głodu na świecie, a chce się chwalić, że się znamy.
Podsumowywanie.
Proszę Cię – przestań stroić fochy, obrażać się na cały świat, że nie możesz schudnąć mimo miliona prób, tylko ściągnij sobie np. aplikację do liczenia kroków na telefonie, Fitatu do liczenia wartości odżywczych i kalorii i sprawdź czy rzeczywiście jesteś na deficycie.
6 marca 2023 @ 16:10
Zastanawiam się, czy aby ułożyć sobie dobry plan żywienia, lepiej pójść do dietetyczki czy trenera personalnego? Nie chce już stosować pseudo diet z internetu. Próbuję coś robić również na siłowni.
9 marca 2023 @ 06:50
Oba wybory będą dobrym rozwiązaniem, jednak należy pamiętać, że to dietetyk się w tym specjalizuje.
6 marca 2023 @ 16:13
Zawsze wydawało mi się , że im mniej jem tym szybciej chudnę, dlaczego nie powinno przekraczać się 20 procent CPM?
9 marca 2023 @ 06:51
Za duże spadki wagi nie są dla nas dobre i wskazane.