Samoobrona bez ściemy
Samoobrona jest tematyką z jednej strony bardzo istotną, ponieważ pomaga nam w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia obronić siebie lub naszych bliskich. Z drugiej strony, Internet prezentuje nam codziennie różne formy prowadzonych zajęć, które bardzo często kojarzą nam się z komedią, aniżeli z treningiem technik, mających na celu unieszkodliwić napastnika.
Pamiętajmy, że życie jest bardzo kruche i czasem niewiele nas może dzielić od jego utraty. Co więcej, w sytuacji bezpośredniej konfrontacji, której nie jesteśmy w stanie uniknąć, nigdy nie wiemy kiedy pojawi się niebezpieczne narzędzie, tj. nóż czy inny ostry przedmiot. Nauka odpowiedniego zachowania w sytuacji samoobrony, która jest bardzo dynamiczna, wymaga wielu lat praktyki.
Czy treści serwowane nam w Internecie nie bagatelizują tej istotnej tematyki samoobrony? Zacznijmy od tego, że nie raz i nie dwa widzieliśmy absurdalne filmy, gdzie „instruktor” jakimiś magicznymi trickami jest w stanie pokonać przeciwnika jednym ciosem. Fajnie jest to pooglądać, pośmiać się, ale miejmy z tyłu głowy, że niestety są pojedyncze jednostki, które w to wierzą.
Samoobrona wymaga regularnego treningu.
Trening samoobrony musi być regularny, jednak pamiętajmy, że ludzie lubią sobie ułatwiać życie. Na pewno znajdą się ludzie, którzy wolą przećwiczyć jeden „zabójczy” cios lub inną „śmiercionośną” kombinację, o której „instruktor” mówi, że zawsze działa, każdego pokona i ogólnie nie ma na nią kontry, aniżeli ciężko i regularnie trenować cały system wyprowadzania ciosów, bloków, pracy na nogach, zachowań itd. Kolejną sprawą, jeżeli już ktoś uczęszcza na tego typu zajęcia, gdzie „instruktor” demonstruje warianty wygodne do trenowania. Wszelkiego rodzaju scenariusze, gdzie robi się wygodne ruchy, przeciwnik zachowuje się w przewidywalny dla nas sposób, wiec wiemy co będzie, co zrobić i gdzie uderzyć lub złapać. Co w sytuacji, gdy ktoś wykona niezamierzony ruch?
Samoobrona nie jest walką sportową.
Sytuacja zagrożenia zdrowia lub życia, nie jest walką sportową, to na dalszy plan odchodzą wszelkie zachowania fair play – bronisz się, bo ktoś Cię zaatakował. Wszelkiego rodzaju techniki, które są skuteczne są na swój sposób bolesne nawet, gdy stosujemy siłę w sposób umiarkowany. Gdyby to nie bolało, to by nie było skuteczne, a jak boli, to neutralizuje przeciwnika lub zmusza go do wycofania się – proste. W związku z powyższym, trenuje się właśnie warianty wygodne, a nie ciężkie, często bolesne i wymagające uwagi od obu stron. Jednocześnie rodzi się kolejny problem, minus, mankament, czy jakkolwiek to nazwać, w wielu „szkołach” samoobrony:
Brak sparingów w samoobronie.
Walka sparingowa to przełożenie teorii na praktykę, gdzie dochodzący „stresik” podczas walki powoduje, że obie strony zaczynają zachowywać się nieszablonowo. I tu należy pamiętać, że samoobrona to nie tylko zrywanie chwytów, uciekanie z duszeń, czy wywracanie przeciwników, ale przede wszystkim walka z użyciem uderzeń.
Tu kłania się trening sportowy – boks, kickboxing, boks tajski – dyscypliny, które bazują na uderzeniach, bez nauki ich podstaw zapomnij o skutecznej walce. Co więcej, nie chcesz uwiązać się w szarpaninę z przeciwnikiem, bo wywróci Cię za kaptur, kurtkę, torbę czy jakikolwiek inny element garderoby, przy czym można niefortunnie upaść albo pojawi się następny przeciwnik, a za tym pojawia się następny problem.
Walka z kilkoma napastnikami.
Tutaj już w ogóle jest kopalnia bzdur na temat samoobrony, gdzie demonstruje się walkę z kilkoma przeciwnikami, co przypomina stare filmy z Jakie Chanem. Pamiętajmy, gdy co najmniej dwóch przeciwników jednocześnie zdecyduje się na atak, to nasze szanse są bardzo nikłe. Nie mówię tu o sytuacji, gdy skacze koło nas kilku przeciwników i żaden z nich nie wie, który ma ruszyć pierwszy, a jak ruszy to jeden, reszta stoi i patrzy. To jest pół biedy. Musimy być świadomi, że gdy jeden przeciwnik uwiąże nas w szarpaninę, to drugi bez konsekwencji może zadawać nam ciosy dopóki mu starczy sił.
Bagatelizowanie tego formy zagrożenia w postaci kilku przeciwników wiąże się z tym, że ktoś uwierzy w swoje umiejętności i postanowi walczyć z kilkoma przeciwnikami, zamiast (jeżeli sytuacja pozwala) po prostu uciec. Czy uciekają tylko tchórze?
Ucieczka jako forma samoobrony?
Ucieczka to żaden wstyd, nawet w wielkich bitwach dowódcy wycofywali oddziały, aby się przegrupować i wykonać następny manewr i na pewno nie był to objaw tchórzostwa. Pamiętajmy, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Jeżeli masz przeczucie, że przed Tobą znajduje się osoba, która wzbudza Twój niepokój, to po prostu przejdź na drugą stronę ulicy lub wybierz inną drogę. Jeżeli to nieuniknione i musisz przejść obok, to schowaj telefon czy portfel do kieszeni, wyłącz słuchawki, aby lepiej słyszeć i bądź gotów do ewentualnej ucieczki.
Nauka samoobrony przed niebezpiecznym przedmiotem.
Jak już wspomniałem, w sytuacji dynamicznej konfrontacji siłowej, nigdy nie wiemy, kiedy pojawi się niebezpieczny przedmiot, który może nam zrobić krzywdę. Bardzo często nauka obrony przed niebezpiecznym przedmiotem jest bardzo schematyczna, uwzględniająca konkretne scenariusze ataku. Już na tym etapie zapomina się, jak niebezpiecznym narzędziem jest nóż, a jego użycie może zakończyć życie w mgnieniu oka. Po prostu temat jest bagatelizowany.
W ten sposób daje się ludziom błędne przeświadczenie, że są w stanie obronić się przed nożem i zamiast zdecydować się na wycofanie lub oddanie pieniędzy, portfela lub telefonu, decydujemy się bronić. Oczywiście, nie jest powiedziane, że po oddaniu drogocennych przedmiotów ktoś nas zostawi, ale tu też pojawia się umiejętność podejmowania decyzji i unikania walki. Często jest tak, co oczywiście nie jest zasadą, bo w samoobronie nie można zakładać tych samych zachowań, że machający nam nożem napastnik będzie chciał nas wystraszyć i doprowadzić do kradzieży. Czemu tak można zakładać? Jeżeli chciałbym zadać Ci cios nożem, to zrobię to w najmniej spodziewanym momencie, żebyś czasem nie odebrał mi noża i nie zadał mi nim ciosu.
Zrobiliśmy raz sobie śmieszny test, mając zawodnika, który przez ileś lat trenował krav magę oraz umiał posługiwać się nożem, z której de facto zrezygnował, ponieważ brakowało mu sparingów. Nałożył białą koszulkę, a ja wziąłem czarny marker, który symbolizował nóż i go zaatakowałem – ja nie umiem posługiwać się nożem, a on przetrenował jakieś warianty obrony. Efekt? P0dczas jednej próby ataku, która trwała może z 3 do 5 sekund, pomazałem go po rękach i koszulce 12 razy, czyli zadałbym 12 ran ciętych w ręce i ciało. Obrażeń nie odczuł, a w trakcie realnego ataku pierwszy czy drugi cios, który poczuje, spowoduje reakcję bólową i obniżenie umiejętności obrony, a nawet ich wyłączenie.
Absurdy w samoobronie.
Możemy o absurdach samoobrony rozwijać się w nieskończoność na konkretnych przykładach. Internet jest tego pełny, powstają profile wyśmiewające i piętnującego tego typu absurdy, powstały nawet kanały satyryczne na temat samoobrony, gdzie przedstawia się różnego rodzaju abstrakcyjne pomysły.
Jest jeszcze jeden temat, który warto poruszyć – tematyka zajęć samoobrony. Spotkałem się z sytuacją, gdy prowadzący zajęcia naucza scenariuszy, na których doświadczenie mamy bardzo małe szanse. Złożoność ruchu, skracanie dystansu, podjęcie istotnej decyzji w ułamku sekundy – wydaje się spoko, bo jest atrakcyjne i świadczy o zaawansowaniu techniki. Dokładnie, ale nie na pierwszych zajęciach, gdzie ćwiczący nie umieją wyprowadzić ciosu, poruszać się na nogach, czy prawidłowo złapać chwytu.
Efektowność ponad efektywność i brak podstaw samoobrony.
Podsumowując, najbardziej rażące w systemach samoobrony jest nieprawidłowe nauczanie, które nie uwzględnia nauki wyprowadzania ciosów, bieżącej teorii, sparingów czy uświadamiania, że ucieczka nie jest tchórzostwem. Bagatelizuje się temat walki z nożem czy kilkoma przeciwnikami, dając ludziom przeświadczenie, że poradzą sobie w każdej sytuacji. Dodatkowo brak sparingów, które są podstawą do przeniesienia teorii na praktykę.
Prawidłowy trening samoobrony opiera się na nauczaniu samoobrony bez ściemy, czyli podstawy wyprowadzania ciosów, chwytów, duszeń. Ponadto nauka teorii unikania walki, poruszanie się w walce, walka ze stresem na podstawie sparingów i umiejętność podejmowania decyzji w sytuacjach dynamicznych. Wieloetapowy system nauczania, który wymaga nauki i doskonalenia poznanych technik – nie jest prosty, ale zdecydowanie bardziej skuteczny.
Krystian
11 stycznia 2023 @ 11:47
Nie wiem, czy pan zna Guru samoobrony internetowej – Zbigniewa Syca. Pokazuje takie techniki, że nawet ja bez doświadczenia w sztukach walki wiem, że to bzdura.
Andrzej
11 stycznia 2023 @ 11:48
Ucieczka to żaden wstyd. Chyba lepiej uciec i żeby w najgorszym przypadku ktoś się z tego naśmiewał niż leżeć 2 metry pod ziemią.
Bartek
11 stycznia 2023 @ 11:50
Świetny eksperyment z kolegą z Krav Magi. Czy uważa Pan, że ta sztuka walki jest nieefektywna? Czy wysyłając na Krav Magę moją kobietę będę mógł spać spokojnie kiedy wieczorem wychodzi z koleżankami?