SFD – zestaw suplementów – test
Zazwyczaj nie stosuje jakiejś konkretnej suplementacji, głównie wspieram się odzywkami typowo białkowymi na bazie izolatu, jednak nie mam konkretnych preferencji co do marki. Wprowadziłem sobie w ostatnim czasie dość ciężki plan treningowy, który ukierunkowałem na rozwój siły. Dietę staram się mieć na wysokim poziomie, jednak intensywność treningów siłowych, a także ilość innych form treningowych zmusiła mnie do szukania dodatkowego wsparcia.
Postanowiłem sprawdzić jedna z dwóch dużych polskich marek, które są ostatnio na czasie, a mianowicie – SFD. Szukałem wsparcia mojego treningu siłowego oraz treningu na macie, więc postanowiłem wybrać kilka produktów, które mnie w tym wesprą, a mianowicie (nazwami handlowymi): Creatine Muscle Max, Citrulline, Beta Alanine i AAKG.
Zestaw suplementów SFD jest prosty i w zasadzie budżetowy, aczkolwiek nie o to chodziło. W jaki sposób działam i czego oczekiwałem? O tym dalej.
Założenia testu suplementów SFD.
Moja dieta w tym czasie przy 110kg to ok. 5000 kcal, a w tym 300g białka, jakieś 150-200g tłuszczów i reszta kalorii jest uzupełniona z węglowodanów. Dlaczego nie postawiłem na jakiś gotowy stack przedtreningowy, ułatwiając sobie tym samym wszystko? Przede wszystkim dlatego, że gotowe suplementy przedtreningowe bazują na kofeinie, a z racji tego, że mam nadciśnienie, nie chce mi się męczyć z bólem głowy, gdy to mi skoczy mocno do góry.
Dawkowanie suplementów SFD w trakcie testu.
Dawki mojej suplementacji dobrałem sobie indywidualnie, nie kierowałem się zaleceniami producenta, przedstawiały się one następująco:
Suplementacja rano:
- 5g AAKG
- 4 kapsułki Beta Alaniny
- 5g Creatine
- 5g Citrulline
Suplementacja po treningu:
- 5g AAKG
- 4 kapsułki Beta Alaniny
- 5g Creatine
- 5g Citrulline
AAKG, kreatyna, cytrulina i beta-alanina.
AAKG stosowałem, aby przede wszystkim poprawić przepływ krwi na skutek zwiększonego wydzielania NO. Ma to na celu poprawę transportu wartości odżywczych przez krew.
Beta Alaninę wybrałem w celu poprawy wytrzymałości mięśniowej, jednak niechętnie, ponieważ bardzo nie lubię uczucia mrowienia, które mnie bardzo dekoncentruje.
Cytrulina w celu usprawnienia cyklu mocznikowego, czyli mówiąc prościej: jem dużo białka, wiec bronię się przede wszystkim przed zakwaszeniem organizmu.
Kreatyna jak kreatyna, mój cykl treningowy to rozwój siły, wiec uznałem, że i po nią warto sięgnąć.
Test suplementów SFD – podsumowanie.
- Pozwolę sobie na wspólne podsumowanie całego testu suplementów SFD, ponieważ ciężko to podzielić pomiędzy poszczególne produkty oraz występujący efekt placebo.
- Przede wszystkim zauważyłem, że lepiej się wysypiam – nie wiem czy jest to podyktowane, ale śpiąc ok. 6h (tak samo jak dotychczas) jestem bardziej wypoczęty i nie mam problemu z podniesieniem się z łóżka.
- Kolejna sprawa to wytrzymałość fizyczna i psychiczna. Będąc trenerem sportów walki muszę brać aktywny udział w treningach razem z moimi klientami. Mimo różnic w poziomie zaawansowania, to pracując 8-10h w tym trybie siłą rzeczy się zmęczę i trochę znużę. Teraz zdecydowanie mi z tym prościej.
- Siła wiadomo – idzie do góry, ale ciężko mi to miarodajnej ocenić, ponieważ planując cykl siłowy zaniżyłem swoje maksymalne ciężary, aby wydłużyć proces progresji ciężaru.
- Wytrzymałość w ćwiczeniach siłowych się nie poprawiła. Ciężary od zawsze mogłem podnosić duże, jednak treningi na większej ilości powtórzeń nigdy nie były moją strona. Inaczej ma się sprawa na macie – jestem w stanie zrobić kilka dodatkowych rund sparingowych.
- Waga stoi raczej w miejscu, wahania na poziomie 2-3 kg to norma, ale przy takiej wadze jest to praktycznie niezauważalne i nieodczuwalne. Co prawda manipulacja wagą nie była dla mnie w żaden sposób istotna, ale wrzucam to jako ciekawostkę.
- Jedna rzecz, na która nic nie wpłynęło, to po treningowe bóle mięśniowe, których jak w życiu nigdy nie odczuwałem w większym stopniu, tak teraz utrzymują się dość długo.
Czy poleciłbym taki zestaw? Myślę, że tak. Pomijając występujące placebo, to jakieś pozytywne efekty w trakcie suplementacji zauważyłem. Kolejna sprawa, to naprawdę budżetowy zestaw, bez wymyślnych substancji.